poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 6

W Wielkiej Sali było cicho jak makiem zasiał. Wszyscy czekali na przybycie śmierciożerców.
Już nie będzie tak jak za czasów Dumbledore'a - Bezpiecznie. Wszystko się zmieni.
Zwolennicy Czarnego Pana dostali zezwolenie na używanie zaklęć ZAKAZANYCH. Na szczęście Snape ulitował się nad uczniami i zabronił uśmiercania. Nawet najwięksi twardziele bali się spojrzeć na drzwi, które właśnie otworzyły się z hukiem. Alecto Carrow wraz ze swoim bratem wprowadzili sporą grupę ludzi. Wszyscy byli ubrani na czarno, bladzi i wychudzeni.
Za Carrow'ami dumnym krokiem weszła Bellatrix Lestrange.
- Witaj, Severusie. - Rzuciła chłodno, uśmiechając się ironicznie. - Jak dawno się nie widzieliśmy!
- Witaj, Bello. - Mrukną dyrektor, łypiąc na nią groźnie zza stołu nauczycielskiego.
Lestrange rozejrzała sie po Sali. Nie minęła chwila, a jej twarz zrobiła się purpurowa.
- GDZIE...JEST...POTTER?!?! - Ryknęła.
Wszyscy śmierciożercy jak na rozkaz spojrzeli na stół Gryfonów. Harry'ego nie było. Ron'a i Hermiony także.
Rozwścieczona Bellatrix podbiegła do Severusa Snape'a i złapała za kołnierz jego szaty.
- GDZIE ON JEST?!
Dyrektor próbował zachować spokój, ale wszyscy wiedzieli, że gorączkowo się zastanawiał, co odpowiedzieć.
- Nie denerwuj się. - Mrukną cicho i odepchnął jej chudą, białą dłoń. - Nie uciekł daleko.
Wstał ze swojego krzesła. Spojrzał na Gryfonów.
- Panny Weasley i Lovegood mają być w moim gabinecie za pięć minut! - Powiedział już trochę głośniej i wyszedł z sali.

~*~

Gdy Luna zapukała do drzwi gabinetu dyrektora, Lestrange otworzyła je prawie natychmiast. Wyglądała strasznie.
- Wzywał nas, Pan? - Spytała cicho Ginny. Całą dygotała ze strachu.
- Siadać. - Powiedział Snape, nawet na nie nie patrząc. Dopiero teraz zauważyły, że w rogu małego pokoiku stoi Profesor Stone.
Usiadły na dwóch krzesłach. Wówczas dyrektor spojrzał na nie tak morderczym spojrzeniem, że Luna miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
- Gdzie jest Potter? - Wycedził przez zęby. Gryfonka milczała.
- Ja... ja nie wiem... - Mruknęła cicho Białowłosa, patrząc na podłogę.
- Akurat! - Krzyknęła Bellatrix.
- Bello, wyjdź! - Warknął Snape. Kiedy drzwi się za nią zatrzasnęły, zapytał ponownie. - Gdzie jest Potter?
Milczenie.
- Może kara was nauczy mówić. - Sykną i spojrzał na Viviennę. Ta tylko skinęła głową i podeszłą do nich od tyłu. Wyciągnęła swoją różdżkę.
- Crucio! - Powiedziała. Luna nie poczuła nic. Ale za to usłyszała głośny krzyk Ginny. Później tylko głośny stuk i cisza.
Krukonka lekko otworzyła oczy, by zobaczyć co się stało. Rudowałosa leżała nieruchomo na ziemi. Wydawałoby się, ze jest martwa, gdyby głośno nie szlochała.
Nauczycielka podeszła teraz do niej.
- Crucio!
Czerwony błysk po raz drugi rozświetlił pokój. Luna poczuła ostry, piekący ból we wszystkich mięśniach. Poczuła, ze zsuwa się z krzesła. Kiedy leżała na ziemi, poczuła na, ze po policzkach płynął jej łzy.

2 komentarze:

  1. Cudo! ♥.♥ Super jak zawsze! Czekam na następny rozdział! Papatki ;333

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam, czytałam, czytałam!
    tylko czasu brak na komentarz. cały czas tu jestem i zaglądam ;)
    rozdział dobry, ciekawe gdzie umknęli Harry, Ron i Hermiona. No i wredna Bellatriks, że zaczęła rzucać Crucio!
    grr! czekam na coś nowego i zapraszam do mnie na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill