środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 10

Kroki stawały się coraz głośniejsze. Lunę ogarnął niepokój; jeśli to któryś z nauczycieli, dostanie szlaban na miesiąc.
Poderwała się z ziemi i schowała się za "półkami", na które zlatywało się coraz więcej sów, które właśnie wracały z polowań. Skuliła się w koncie modląc się, by ten ktoś jej nie zauważył.
Po niespełna minucie zauważyła skrawek czyjejś szaty. To był jakiś ślizgon, jego ubranie było niemal całe zielone.
Serce Krukonki zamarło. Chłopak (poznała go po głosie bo coś mruczał pod nosem) wędrował po sowiarni, przyglądając się sowom. Zatrzymał się przy młodym kasztanku , zastanowił się chwilę, pomachał głową i poszedł dalej, w stronę dużej sowy śnieżnej. Dopiero po 10 minutach wziął z jednej półki czarną sówkę, przywiązał do jej łapki niewielki list i wypuścił ją przez okrągłą dziurę w ścianie, która imitowała okno. 
- Długo będziesz się chować, Lovegood? - Spytał cicho, nie odrywając wzroku od sowy, która teraz zmieniła się w małą plamkę na czarnym już niebie.
Luna po cichu wyczołgała się z kryjówki i stanęła za ślizgonem. Było już ciemno, mało go widziała.
- Skąd.. Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
Chłopak zaśmiał się i odwrócił w jej stronę. Luna spojrzała w jego zimne, niebieskoszare oczy.
- Z mistrzem kamuflażu nie wygrasz.
Dziewczyna spłonęła rumieńcem. Spojrzała na zegarek, który znajdował się na jej nadgarstku. Była 22.
- Co robisz tu tak późno?
- Wysyłałem list do rodziców. - Odwrócił się z powrotem do okna. Przez chwilę nie odzywali się do siebie.
Nagle z dołu dało się usłyszeć  ciche rozmowy nauczycieli.
Draco bez namysłu wyciągnął z kieszeni różdżkę.
- Accio miotła. - Mruknął cicho.
Po niespełna 10 sekundach pod okno przyleciała miotła. Jednym, szybkim ruchem Draco posadził Lunę na owym przedmiocie, po czym sam usiadł za nią. Odepchnął się stopami od ściany i poszybowali w górę.
To było cudowne uczucie. Chmury delikatnie muskały policzki Luny, która jednym susłem wsunęła się w ramiona Dracona. Czuła się przy nim bezpiecznie.
I to ją dziwiło.

~*~

Następnego dnia Luna za wszelką cenę chciała uniknąć spotkania z Dylanem. Od czasu gdy odkryła prawdę, czuła do niego tylko i wyłącznie nienawiść oraz wstręt.  Był dla niej nikim.
Krukonka właśnie wracała z dwugodzinnej lekcji eliksirów. Weszła do pokoju wspólnego i zastała niemałego szoku.

6 komentarzy:

  1. uwielbiam ♥ zapraszam na moje dramione: http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Wciągnęłaś mnie. Naprawdę.
    Zapraszam na moje. Inne niż wszystkie !
    http://thereisalwaysho.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No ale żeby przerywać w takim momencie?! Wciągnęłam się, i choć rozdziały są dość krótkie zamierzam czytać dalej.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdziały króciutkie,nie zaspokajają apetytu ale ciekawe.
    To jest bardziej pokręcone niż Dramione!I oryginalne. Zapraszam do siebie http://finamorestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill