niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 11

To nie mogła być prawda. Może ktoś dosypał jej czegoś do soku i teraz ma halucynacje? A może to rozum płata jej figle ze zmęczenia? Ostatnio nie sypiała zbyt dobrze, dręczyły ją koszmary.
Nie. To działo się naprawdę.
Jej serce rozpadło się na niezliczenie wiele kawałków.
Jej chichot odbijał się boleśnie w jej czaszce. Jego ręce błądziły o jej plecach i włosach. Nie szczędzili sobie pocałunków.
- Alex? - Jęknęła cicho Luna, nadal oszołomiona całym tym zajściem. Najwyraźniej jej nie usłyszeli, bo nadal szeptali sobie pieszczotliwe słówka i śmieli się nawzajem.
Krukonka pokręciła gwałtownie głową. Dopiero teraz poczuła ogromny gniew, który z każdą chwilą narastał.
- Alex?! - Krzyknęła. Zakochani szybko od siebie odskoczyli. - Dylan?!
- Luna, ja Ci wszystko wytłumaczę..
- Nie! Tu nie ma nic do tłumaczenia! - Ryknęła. - Nie chcę Cię znać, rozumiesz?! Nie chcę znać was obojga!
Popędziła schodami do dormitorium. Zatrzasnęła za sobą drzwi. Oparła się o nie i natychmiast osunęła się na ziemię. Łzy pociekły jej po policzkach.
Jej najlepsza przyjaciółka ją zdradziła. Obściskiwała się z chłopakiem, który dopiero co ją okłamał i podstępem chciał się do niej zbliżyć.
Teraz już straciła dwójkę swoich najlepszych przyjaciół. Alex i Dylan zostali przekreśleni.

~*~

Na początku Grudnia na dworze było już całkowicie biało. Wszyscy rzucali w siebie śnieżkami, dzieci z młodszych klas lepiły bałwany i budowały fortece. Atmosfera świąt dawała się coraz bardziej we znaki, większość już odliczała dni do Gwiazdki.
Luna nie rozmawiała z dawną przyjaciółką od tygodnia. Omijała ją na korytarzu, na lekcjach siadała jak najdalej, na obiedzie unikała kontaktu wzrokowego. Dylan i Alex byli parą, a białowłosą bolało patrzenia na to, jak się obściskują. Dwójka ludzi, którzy niedawno byli w gronie najbliższych dla niej osób trafiło na pewnego rodzaju czarną listę.
Krukonka siedziała właśnie na brzegu zamarzniętego jeziora. Pocierała energicznie swoje dłonie o siebie, próbując je rozgrzać. Wpatrywała się w lód na jeziorze; w pewnym momencie zauważyła, że siada na nim piękne stworzenie. Nigdy w życiu nie widziała tak ślicznego ptaka. Jego pióra były ubarwione wszystkimi kolorami tęczy. Miał duże, czarne oczy i dość długi dziób. Ogólnie był dość mały, zmieściłby się jej na dłoni.
- To Śpiewak. - Usłyszała za sobą. Dobrze wiedziała, do kogo należy ten cichy, tajemniczy głos, więc nie musiała się odwracać, by sprawdzić kto to. Draco usiadł obok niej na wydeptanym już śniegu.
- Śpiewak? - Spytała zaintrygowana, nie odwracając wzroku od stworzenia. - Nigdy o nim nie słyszałam.
- Jest połączeniem magi i natury. Potrafi powtórzyć najbardziej skomplikowane melodie. Spójrz.
Draco zagwizdał. Była to prosta melodyjka, składająca się jedynie z czterech dźwięków. Kosogłos popatrzył na niego i przyfrunął odrobinę bliżej. Dzieliły nas tylko ze dwa metry. Mój towarzysz zagwizdał ponownie, a ptak powtórzył po nim. Po kilku sekundach melodyjka była słyszalna po drugiej stronie jeziora oraz za nami, w lesie.
- Czy one..
- Tak. - Przerwał jej. - Spodobała im się moja kompozycja, więc ją wyśpiewują. - Draco się uśmiechnął.
Luna odwzajemniła ten uśmiech. Przy ślizgonie czuła się dobrze, swobodnie. Mogła przy nim zapomnieć o wszystkich zmartwieniach. O Alex, Dylanie..
Postanowiła spędzać z nim więcej czasu.

2 komentarze:

  1. fajny rozdział, czekam na kolejny!

    http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział króciutki.. Mieszasz trochę, bo początek napisałaś w 3.os., środek w 1.os.,a koniec znów w 3.os.
    Kosogłos? Nawiązujesz do 'Igrzysk' ? <3 Kocham tą trylogię...
    Nie pasuje mi, że wątek o kosogłosie wcisnęłaś do opowieści o Draco i Lunie :c
    Ale ogólnie jest super.. To przecież tylko moje zdanie :)
    Pozdrawiam, i zapraszam do siebie: http://tak-wiele-ksiazek-tak-malo-czasu.blogspot.com/
    Fallen_Angel

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill