niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 4

Słońce powoli zachodziło już za horyzont, rzucając delikatną, czerwoną poświatę na błonia i Hogwart.
Dylan leżał na kocu i patrzył w niebo, a Luna karmiła go winogronami. Co chwilę wybuchali śmiechem, żartując z różnych rzeczy i ciesząc się ze spędzanego wspólnie czasu.
- Mógłbym tu leżeć cały dzień - westchnął chłopak.
- Ja też... - mruknęła białowłosa. Spojrzała na jezioro. Tafla wody była nienaruszona. Żadna, nawet najmniejsza fala nie miała prawa jej zniszczyć.
W pewnej chwili poczuła, że Dylan usiadł, więc zerknęła na niego. Chwycił kurtkę i wyciągną z niej małe zawiniątko.
- Zapomniałbym... To dla Ciebie.
Luna rozpakowała prezent. W środku był mały, srebrny wisiorek z różowym klejnocikiem w kształcie serduszka.
- Och, Dylan... - westchnęła. Chłopak odgarnął jej włosy z karku i zapiął naszyjnik, a kamyczek umieścił się ciężko między jej obojczykami.
Krukonka poczuła jak gorąca fala przepłynęła przez nią tak, jakby ktoś wylał na nią wrzątek. Wzdrygnęła lekko i uśmiechnęła się. Kiedy spojrzała na przyjaciela, coś się zmieniło. Poczuła do niego pociąg, jakiego jeszcze nigdy nie doznała. Czyżby się zakochała?
- Czy coś się stało? - spytał chłopak, przyglądając się jej.
- Nie, nie...Wszystko jest wspaniale - powiedziała z uśmiechem. W tamtej chwili wszystko wydawało się być idealne.

~*~

Po godzinie wrócili do szkoły. Rosalie i Lily już spały, Maria jadła Fasolki o wszystkich smakach, a Alex układała resztę swoich ubrań.
- O, nasza randkowiczka się znalazła - zażartowała czarnowłosa, widząc przyjaciółkę w progu. - Och!
Podbiegła do niej i z zachwytem dokładnie przyjrzała się medalionowi.
- No, no! Dopiero początek roku, a ty już szalejesz!
- A ta twoja sytuacja z Neville'em? - spytała białowłosa, próbując zmienić temat i siadając na łóżku.
- To...to był tylko buziak...Ale nieważne. Opowiadaj! - zachęciła ją przyjaciółka i usiadła obok niej.
Krukonka opowiedziała jej wszystko. Jak rozmawiali, jak podarował jej naszyjnik. Dziewczyna była tak zaciekawiona tym zdarzeniem, że zmusiła Lunę, by opowiedziała jej to trzy razy.
- Łał....Ty to masz dobrze! Ja po raz pierwszy się zakochałam... - zaczęła opowiadać Alex.
Ale Białowłosa jej nie słuchała. Cały czas była daleko myślami. Ciekawiło ją, co robi Dylan, czy też o niej myśli. A jeśli on nic do niej nie czuje? Prawdopodobnie się załamie.
Zakochała się. To pewne.
- ...I tak to się skończyło. Ech, och chyba nawet nie był mnie wart. - Alex spojrzała na Lunę. - Halo! Ziemia do Panny Lovegood!
- C-co? - spytała zdezorientowana.
Czarnowłosa tylko się do niej uśmiechnęła i poszła do łóżka. Ona jedyna tak ją rozumiała. I dlatego się przyjaźniły.

~*~

Wielka Sala tętniła życiem. Jedzenie z talerzy jeszcze nigdy nie znikało tak szybko. Dzisiaj były egzaminy do drużyny quidditch'a.
Luna właśnie wstawała od stołu, kiedy podbiegł do niej Dylan i pocałował w policzek, wywołując na jej policzkach delikatny rumieniec.
- Cześć - powiedział radośnie.
- Hej. Co ty taki nabuzowany? - spytała rozbawiona, biorąc swoją torbę.
- Chcę być w drużynie Ravenclawu!
Białowłosa zamrugała oczami.
- Co? Naprawdę?
- Mhm - przeszli do Sali Wyjściowej.
- No to Życzę szczęścia! - rzekła Luna, uśmiechając się szeroko do przyjaciela.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka!
Przepraszam, że takie krótkie, ale mało czasu. :(
Następny rozdział pojawi się do końca tygodnia!
Pozdrawiam
Alex Rosalie

1 komentarz:

  1. Hej, hej, HEJ! to ja więc to na 100% bd pozytywne, soł czytaj! XD super! Ta akcja z całusem.. Mrauu... Ale kiedy bd mój Dracuśśśś? hahahahaha.... Z niecierpliwością czekam na następny! U mnie nowa ankieta. http://ineedu2smile.blogspot.com/ a to tak dla przypomnienia... XD Papatki ;333

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill